poniedziałek, 13 lutego 2017

Gwiezdne Wojny - Epizod I: Mroczne Widmo

Pierwsza część tzw. "nowej trylogii" Gwiezdnych Wojen pośród "fanów" uchodzi, krótko mówiąc, za chłam. Ponieważ wg czasu w świecie przedstawionym jest "najwcześniejsza", to od niej rozpocząłem oglądanie sagi.

I nie zawiodłem się. Nie mając wybujałych oczekiwań związanych z serią - Gwiezdne Wojny oglądałem jeden raz w życiu, mając ok. 6 lat... - mogłem w spokoju skupić się na filmie. Utwór zgrabnie wprowadza widza w świat Star Wars i przedstawia kluczowe postaci. W filmie pojawiają się "młodsi" bohaterowie starej trylogii - np. Obi-Wan Kenobi czy Anakin Skywalker, będący jeszcze małym chłopcem, a także młoda Padme oraz senator Palpatine. Fani narzekają na postać Jar Jar Binksa - według mnie jest to bardzo barwna osobliwość, wprowadzająca nieco humoru oraz oryginalności pomiędzy bohaterów.


Fabuła... cóż, to prequel. Wyjaśnia według interpretacji twórców, jak wyglądał świat przed wojną, pokazuje kim byli znani bohaterowie... Nie ma powodów do narzekania. Niektórym przeszkadza taka, a nie inna interpretacja historii uniwersum, ale hej! Przecież kręcił to sam George Lucas, a któż miałby lepiej wiedzieć, jak w zamyśle miało wszystko wyglądać przed powstaniem Imperium?


Pod względem technicznym - cóż... nawet tutaj "fani" mieli na co narzekać, czego ja zupełnie nie rozumiem... Pojawiały się głosy, że lokacje są zbyt kolorowe i baśniowe - ale przecież nie jest to thriller, tylko seria przygód w świecie science-fiction - odrobina kolorytu nie powinna nikomu przeszkadzać. Muzyka wpisuje się w klimat poprzednich części - część motywów zresztą się powtarza.


Na plus policzyć należy z pewnością efekty specjalne - z czym oczywiście nie zgodzą się, jakże by inaczej, "prawdziwi" maniacy uniwersum. Faktem jest jednak, że oglądając Epizody IV-VI tym, co najbardziej zwróciło moją uwagę, były mało dynamiczne walki na miecze świetlne oraz dużo mniejsza naturalność ruchu postaci kosmitów - choćby Mistrza Yody, który w nowych częściach wygląda właściwie jak żywy, podczas gdy w pierwszych filmach Lucasa ewidentnie widać było jego "kukłowatość".


Złe strony? Darth Maul. Bardzo ciekawie wyglądająca postać, która na ekranie pojawia się niezwykle rzadko, jest mocno enigmatyczna... i w ogóle uważam, że wątek tego bohatera powinien był zostać nieco bardziej rozwinięty. Zmarnowany potencjał.


Wielbiciele marki mogą więc sobie psioczyć na "nową" trylogię, ale dla mnie nie ma wątpliwości - zarówno ten, jak i kolejne opisywane przeze mnie części obejrzeć po prostu trzeba, aby zachować spójność treści. Co by ktokolwiek nie mówił - jest to część kanoniczna i tak należy ją traktować.


Premiera: 19 maja 1999
Reżyseria: George Lucas
Scenariusz: George Lucas
Czas trwania: 136 minut
Obsada:
Liam Neeson
Ewan McGregor
Natalie Portman
Jake Lloyd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz