czwartek, 9 lutego 2012

Street Legal Racing: Redline

You can’t drive this car because tere is no engine installed” – te słowa ujrzałem, gdy chciałem wypróbować kupionego za 15000$ Duhena ze złomu. Delikatnie mówiąc, byłem w szoku. Jednak już po chwili wiedziałem – to najlepsza samochodówka w jaką grałem!
Dlaczego więc pokochałem tę grę? Bo żaden NFS, Test Drive czy też któraś z gier ze stajni Codemasters nie daje takich możliwości jak SLRR. Powiedzcie mi: czy jest jakakolwiek inna gra, w której własnoręcznie trzeba wymienić zużyty pasek od alternatora? Albo w której samodzielnie, niczym sprayem w Paincie, narysujemy sobie malunek na nowym Nissanie? Odpowiedź jest prosta – nie. Takie rzeczy znajdziecie tylko w dziele Invictusa. Teraz zaś, po dość chaotycznym wstępie, napiszę po kolei jak to się smaruje i z czym warto jeść.

Stara, ale jara...

Street Legal Racing Redline to stara, bo powstała w roku 2003. Co więc powoduje, że po tylu latach nadal jest sens w to grać? Dokładnie o samo, co powoduje, że wciąż gramy w HoMaM, Commandos czy też Diablo – niesamowita grywalność. Kto nie odpalił nigdy SLRR , ten nie dowie się, jaka to frajda samodzielnie z części pierwszych poskładać piękną V8-kę i wpakować ją do poczciwego Malucha. Tak, to jest tutaj możliwe. Oczywiście pod warunkiem, że znamy (chociaż pobieżnie) konstrukcję silnika samochodowego. Wystarczy bowiem kupić nie tą pokrywę głowicy, co potrzeba, i już musimy przekopywać się przez masę części, aby znaleźć odpowiednią. Żeby bowiem auto w ogóle odpaliło, wszystko musi współgrać, a by było to możliwe, należy zakupić i zamontować wszystkie niezbędne podzespoły (bez turbo się obejdzie , ale miska olejowa być musi). Tak więc po kolei zakupujemy blok silnika, wał korbowy, korbowody, tłoki itp. Itd., aż w końcu silnik odpala, a z rur wydobywa się swąd wysokooktanowej benzyny (takie małe marzenie…).
I właśnie to daje w SLRR największą frajdę – składanie samochodów. Można co prawda kupić gotowy samochód czy nawet wygrać brykę przeciwnika, jednak to samodzielne zbudowanie bolidu marzeń daje najwięcej satysfakcji. Ja sam wystosowałem technikę chomikowania swojego cudeńka – wygrywałem wyścigi Einvagenem, podczas gdy Nissan Skyline cierpliwie czekał na kolejne części. I tak powolutku, jedną część na wygrane 5 wyścigów, złożyłem formułę nie do pokonania – wszyscy rywale na ROC dość szybko mnie wyprzedzali, po czym zdziwieni zostawali daleko w tyle, gdy moja strzała wzięła ich na pełnej prędkości przy pierwszym łuku. To jest kwintesencja tej gry – seryjny wózek ma małe szanse na zwycięstwo, jednak odpowiednie ustawienie parametrów silnika i elementów nośnych pozwala wyczyniać cuda z samochodem (tak driftujących Fiatów jak te tutaj, z silnikami V10, nigdy nie widziałem ;) ). Zaletą budowy samochodu z drobnych części składowych jest też dobry model zniszczeń – jeśli po drodze zgubimy lusterko czy intercooler, to musimy śmigać do sklepu po nowy, a przy ostrych starciach błotniki fruwają we wszystkie strony.
Sama rozgrywka opiera się na jeździe po wybranych trasach lub na swoistej karierze. Kupujemy samochód, doprowadzamy go do stanu, w którym szanse na rozsypanie się silnika są nieco zmniejszone i wyruszamy do Valo City, aby mierzyć się z coraz to lepszymi ścigantami, uciekać policji i zdobywać wyższe poziomy prestiżu, by w końcu wziąć udział w Race of Champions. Sam ROC to seria wyścigów na pustyni. Aby pokonać danego zawodnika, musimy mieć więcej punktów w serii 3 przejazdów. Trasa na pustyni nie należy do najłatwiejszych, łatwo przesadzić z gazem i wypaść z zakrętu lub stracić panowanie nad rozpędzonym wozem, szczególnie z uszkodzonym układem kierowniczym. Na pustyni nie ma dostępu do sklepu, dlatego wcześniej musimy kupić niezbędne części i zabrać je ze sobą (polecam wziąć jeden silnik w samochodzie, drugi o podobnych parametrach i trzeci „na wszelki wypadek” – dzwon przy 300km/h zwykle kończy się dalekim lotem serca samochodu). Wyjście z wyścigu to konieczność czekania na następną edycję, więc przebrnąć do finału jest naprawdę ciężko, ale warto się trochę pomęczyć , gdyż nagrodą jest bardzo dobry samochód, wzorowany na Shelby GT500.

...za to dobrze dopieszczona przez młodych.

Podstawowych samochodów w grze jest ledwie kilka, jednak fani stworzyli masę dodatków, tj. auta i nowe części. Wystarczy pobrać z Internetu moda do posiadanej wersji (polecam 2.2.1. MWM – przez wielu uważaną za najlepszą), wgrać do odpowiedniego folderu i już możemy cieszyć się usprawnioną grą. Świetnie rozwinięta jest polska scena SLRR – aktywnie działa wielu twórców znakomitych modyfikacji, z których na największą uwagę zasługują dopracowane modele Polonezów i Fiatów 125p oraz 126p. Przy wgrywaniu aut warto pamiętać też o wgraniu dodatkowych części silnika, gdyż podstawowe nie są zbyt ciekawe, a dla przykładu wgrane hamulce można złożyć z osobnej tarczy i zacisku, podczas gdy podstawowe to gotowy zestaw, niezależnie od nazwy i statystyk – zawsze wyglądający tak samo.
A odnośnie wyglądu – nie ma co liczyć na fajerwerki graficzne, gdyż to bardzo stara gra napisana w javie.  Można jednak grać bez zgrzytania zębów, szczególnie po wgraniu MWM (skrót od Miran Wichur Mod) i ENB. Nieco gorzej jest z dźwiękiem. Większość silników nie brzmi tak jak należy i często zdarzają się błędy z tym związane, np. przy bardzo wysokiej prędkości w ogóle nie ma dźwięku silnika. Zdarzały mi się też sporadyczne błędy javy, jak np. wykolejanie się do pulpitu po próbie podniesienia samochodu w garażu, jednak występowały one tylko na jednym komputerze – na drugim, o dziwo gorszym, nie było tego problemu.
Pomimo drobnych niedoróbek i nieco słabej optymalizacji z całego serca polecam SLRR. Dlaczego więc na końcu widnieje tak „niska” ocena? Cóż, rozumiem, że moja fascynacja grą może być znacznie większa niż kogoś, kto po przeczytaniu tej recenzji zakupi tytuł. Dlatego aby nie wprowadzać w błąd (te 15-20zł można wydać na przyjemniejsze w odbiorze ścigałki, ta konkretna jest raczej dla „specjalnego odbiorcy” – fana smaru i porozrzucanych części.) napiszę tylko tyle – jeśli lubisz grzebać autach i większą przyjemność w grach sprawia ci zakup nowych bajerów do wozu niż jazda – bierz w ciemno. Jeśli jednak chcesz tylko i wyłącznie pojeździć fajnymi autkami, lepiej wybierz którąś z gier od EA lub Codemasters.

Ocena: 7
Grafika: 5
Dźwięk: 5
Gameplay: 9

+ Świetne opcje modyfikacji aut
+ Masa modów w sieci
+ Przyjemność z wygranych

- Słaba oprawa jak na wymagania zalecane
- Nieco toporny model jazdy
- Drobne bugi

Producent/Wydawca: Invictus Games / Activision Value
Dostępne na: PC
Wymagania minimalne:
Windows 98/ME/2000/XP; CPU 500MHz; 128MB RAM; 500MB HDD; 4X CD-Rom; VGA 32MB; karta dźwiękowa zgodna z DirectX 9

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz