niedziela, 19 lutego 2012

Tusk oponuje wobec ACTA


Premier Tusk najwyraźniej poszedł po rozum do głowy i przedstawił swoje stanowisko wobec ACTA jako opozycyjne.

Przypomnijmy - ACTA miała być międzynarodową umową, ograniczającą piractwo w Internecie. W praktyce oznaczałoby to możliwość kontrolowania tego, co robimy na komputerze zarówno przez rząd i służby porządkowe, jak i przez prywatne przedsiębiorstwa. Premier nie przeprowadził konsultacji społecznych, co zaowocowało masowymi protestami w całym kraju oraz atakami hakerów na strony rządowe. Politycy, chcąc ukryć oczywistą prawdę, stwierdzili, że brak dostępu do niektórych stron jest spowodowany dużą ich popularnością. Ciężko jednak oszukać lud, który zapewne sam pomógł grupie Anonymous przeprowadzić owe ataki typu DDoS.

Przekonują mnie argumenty [przeciwników ustawy - dop. red.] i moja lawinowo rosnąca wiedza; nie ukrywam, że tych ostatnich kilka tygodni sprawą ACTA zajmuję się od rana do wieczora

Można się jednak tylko zastanawiać, jak cała ta sprawa odbije się na karierze Donalda Tuska. Biorąc pod uwagę nastroje publiczne praktycznie nie ma szans na wygraną w kolejnych wyborach (chyba, że starożytną metodą Rosjan - "nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy"). Internauci mogą jednak poczuć ulgę, gdyż premier nie tylko wstrzymał ratyfikację umowy, ale też wystosował pismo do przedstawicieli władzy w innych krajach, aby i oni odrzucili ustawę jako "niespełniającą wymogów XXI wieku". Zauważyć tu można pewną analogię do wprowadzenia stanu wojennego w Polsce - czyżby premier Tusk, podobnie jak Wojciech Jaruzelski wiele lat temu, aż tak chciał się utrzymać na stołku, że odrzuca własne przedsięwzięcia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz