czwartek, 15 marca 2012

Ojciec Chrzestny

Mario Puzo był bez wątpienia genialnym pisarzem. Stworzył bowiem mistrzowską powieść o tytule "Ojciec chrzestny". Potem nadszedł czas Francisa Forda Coppoli i jego filmów na podstawie dzieła Puzo. Niemal 40 lat później swoją własną wizję na temat la famiglia Corleone i spółki zaprezentowało EA. Kolejne genialne dzieło?



Wśród ogółu panuje opinia, że w świecie gier rządzi Mafia, zaś Ojciec Chrzestny jest królem filmu (złośliwi twierdzą, że to tylko ze względu na brak ekranizacji gry Illusion Softworks...). Mafii co prawda jeszcze nie ukończyłem (choć gdy piszę te słowa, gra już od jakiegoś czasu jest na dysku, regularnie przeze mnie ogrywana), jednak Godfathera uważam za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli gatunku sandbox - choć akurat większość gier tego typu uważam za przynajmniej bardzo dobre. Nie mogę go jednak ocenić na 10. Dlaczego?


Sandboxy dają olbrzymie możliwości. Możemy swobodnie przemieszczać się po otwartym świecie i nikt nie każe nam przejmować się jakimikolwiek zadaniami. Tak samo jest i tutaj. Mamy możliwość zwiedzania podzielonego na pięć dzielnic Nowego Jorku. Każda z nich jest kontrolowana przez jedną ze znanych z pierwowzoru rodzin: Tattaglia, Barzini, Stracci, Cuneo i oczywiście Corleone. Choć szaro-bura paleta barw wprowadza przygnębiający nastrój, to w rzeczywistości miasto jest dość żywe. Niemal na każdej ulicy znajduje się jakiś sklep, z którego możemy ściągnąć haracz. Przed każdym z nich stoi kilku ochroniarzy. Barwa ich płaszczy informuje, dla jakiej rodziny pracują. Jeśli będziemy zbyt często przejmować interesy np. Barzinich, to po krótkim czasie wypełnimy wskaźnik vendetty, co rozpocznie wojnę pomiędzy rodzinami. Najlepszą metodą zakończenia wojny jest przejęcie wrogiej fortecy. Aby to zrobić, musimy wysadzić budynki znajdujące się na jej terenie.


Przejęte biznesy (wśród których oprócz sklepów i klubów są także mniej legalne przybytki, takie jak burdele czy kasyna) dostarczają przychód naszemu bohaterowi, jednak musi on płacić stały trybut rodzinie - tym mniejszy, im wyżej w jej hierarchii się znajduje. Dość fajnie zrealizowano wymuszanie haraczy. Każdy właściciel budynku ma pasek z zaznaczonym punktem, po którego osiągnięciu będzie nam płacił. Im bardziej wypełnimy pasek, tym więcej kasy zgarniemy. Jednak jest też pewien poziom, po którego przekroczeniu biznesmen się buntuje i nie chce nam płacić wcale, choćbyśmy go zabili (choć to akurat dość zrozumiała wymówka...). Poziom ten wyświetlony jest tylko na chwilę, musimy więc zapamiętać, gdzie się znajduje. Żeby zaś przekonać cel, że powinien nam płacić, obijamy go, wykorzystując także otoczenie, demolujemy sklep itp.


Pieniądze wydajemy na broń, mieszkania i łapówki. Choć pukawek jest teoretycznie niewiele (3 pistolety, tommy-gun, strzelba, do tego garota, kij bejsbolowy oraz broń wybuchowa), to traci się na nią sporo kasy. Można ją bowiem dwukrotnie ulepszyć u czarnorynkowych handlarzy. Pierwszy poziom ulepszenia zwiększa magazynek i obrażenia. Ostatni poziom to już spory wydatek (nawet kilkaset tysięcy dolarów), jednak w zamian dostajemy zupełnie nową broń, np. złoty rewolwer lub Pistolet Zabójcy. Nie dość więc, że nasza siła ognia wzrasta, to jeszcze możemy cieszyć się unikalną, zabójczo wyglądającą klamką.


Nowy Jork jest duży, żeby więc gracz mógł szybko się po nim przemieszczać, do jego dyspozycji oddano kilka samochodów. I choć auta prowadzi się łatwo i przyjemnie, to brakowało mi trochę różnorodności, której zdążyłem w międzyczasie zasmakować w Mafii.


Ojciec Chrzestny ma na szczęście to, czego moim zdaniem nie udało się stworzyć ludziom z Illusion Softworks - bogate tło fabularne. W grze możemy ponownie przeżyć wiele scen znanych z kinowego ekranu, choć oczywiście mechanika tego medium wymagała pewnych zmian. Jesteśmy więc świadkami zamachu na Vito Corleone, po czym za kierownicą ambulansu pędzimy do szpitala z walczącym o życie Donem na pokładzie. Mamy też okazję zabić Tessio, który w filmie po prostu pojechał z zabójcami świadom tego, co zaraz nastąpi. Cieszy także taki szczegół, jak dokładne odwzorowanie wielu scen, np. pożegnania Sala z Tomem Hagenem. Własnoręcznie mordujemy też Pauliego Gatto oraz podrzucamy łeb konia do sypialni Woltza. Można więc powiedzieć, że gra to tak naprawdę adaptacja filmu według wizji Elektroników. Nowością w fabule jest wątek Frankie Malone i jej brata, wpleciono go jednak bardzo dobrze w wydarzenia z pierwowzoru. Jedyne, co zabolało mnie w kwestii fabularnej, to brak przywiązania do odwzorowania modelu rozstrzelanego Sonny'ego oraz postać Michaela, która trochę się różni od tej znanej z kadrów Coppoli (z powodu braku licencji na wykorzystanie wizerunku Ala Pacino).


Ważne jest też to, że narracja została świetnie poprowadzona. Cały czas coś się dzieje, postacie nie stoją sztywno i nie wypowiadają swoich kwestii głosem znudzonej życiem kasjerki w supermarkecie. Na szczególne uznanie zasługuje osoba podkładająca głos pod głównego bohatera, gdyż jest to jedna z nielicznych postaci, która nie miała swojego wzorca. Ba, to gracz tworzy sobie własnego mafioza w dość rozbudowanym edytorze, przystraja go w garnitur (choć dostępne są też inne ubiory; za wszystkie trzeba też zapłacić, przez co najlepsze można włożyć dopiero po uzbieraniu odpowiedniej kwoty) a następnie nadaje mu imię. Z tego właśnie powodu na postacie na ekranie zwykle wołają na nas per "młody". Lepsze to niż całkowite pominięcie apostrof.


Równie ważną rolę odgrywa muzyka. Oczywiście mamy przyjemność wysłuchać charakterystycznego motywu znanego z produkcji Coppoli. Oprócz tego występuje kilka łatwo wpadających w ucho i zapadających w pamięć kawałków. Nie muszę też chyba dodawać, że muzyka dostosowuje się do tego, co widzimy na ekranie i co innego słyszymy jadąc po mieście, a co innego podczas ostrych strzelanin.


Na zakończenie wypada też wspomnieć o materiałach dodatkowych, jak np. kultowe sceny ze srebrnego ekranu (aby obejrzeć choćby scenę śmierci Santino, musimy zebrać wszystkie ukryte w mieście taśmy filmowe). Nie mogę też nie wspomnieć o czasie, jaki zajęło mi przejście gry. Choć fabułę i trochę zadań pobocznych ukończyłem w około 13 godzin (a nie był to pierwszy raz - ten nastąpił kilka lat temu, więc grę dobrze już znałem), recenzję zaś zacząłem pisać, gdy na liczniku stuknęła 18 godzina, to jeszcze nie oznacza, że grę poznałem na wylot - wszak zostało mi jeszcze sporo biznesów do przejęcia i sporo finiszerów do obejrzenia. Nie pozostaje mi nic innego, jak złożyć propozycję nie do odrzucenia - zagraj w to, albo do twojego growego doświadczenia nie trafi bardzo łakomy kąsek.


Ocena: 9
Video: 7
Audio: 8
Gameplay: 9
+ świetny świat gry
+ mnóstwo nawiązań do filmu
+ bardzo przyjemne strzelaniny
+ oprawa jeszcze nie kłuje w oczy
- mało samochodów
- wrogowie czasami "dziwnie" reagują na broń w ręku bohatera
- zdarzają się niezbyt ostre tekstury
Producent/Wydawca: Electronic Arts / Electronic Arts
Dostępne na: PC, PS2, PS3, PSP, XBox, X360, Wii
Wymagania minimalne:
Windows XP lub 2000; CPU 1.4 GHz lub szybszy Intel Pentium 4 lub AMD Athlon processor; RAM 256 MB lub więcej; napęd DVD x2; 5 GB HDD; DirectX 9.0c - kompatybilna karta dźwiękowa i graficzna z min. 64MB RAM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz