czwartek, 26 grudnia 2013

9 serialowych czołówek, które trzeba znać.

Były kiedyś takie czasy, że nie było komputerów ani internetów pod każdą strzechą. Babcia biegła na mszę, tata z wędką maszerował nad rzekę, mama dziergała skarpety na drutach... A co w tym czasie miał robić wrzeszczący, znudzony i wiecznie niewyżyty gówniarz? Siadał przed telewizorem i oglądał wszelkiej maści tasiemce, które wówczas emitowano!

Po wielu latach wróciłem do mojego niegdyś ulubionego zajęcia. Co zaś jest znakiem rozpoznawczym każdego serialu? Ano czołówka właśnie, ostatnio modnie zwana "intrem". Zacznijmy więc nasz przegląd. Wystartujemy dość współczesnymi "otwieraczami", by dalej cofnąć się w czasie do dzieciństwa autora...



9. How I met your mother


Pierwsza na liście czołówa jest bardzo krótka - trwa niewiele ponad 10 sekund. Co ją wyróżnia? Właściwie... nic. Jest za to baaardzo dobrze rozpoznawalna. Ustawiając tę krótką melodyjkę jako dzwonek w telefonie masz 100% pewności, że gdy zadzwoni do Ciebie mama, przypominając o kupnie kartofli na niedzielny obiad, w twoją stronę zwróci się połowa pobliskich łepetyn, znacząco szczerząc kły. Poza tym użyte w intrze foty ewidentnie pochodzą z sowicie zakrapianych imprez głównych bohaterów, więc u przeciętnego Polaka może pobudzać wspomnienia nie gorzej niż widok 30 nowych znajomych na fejsie dzień po urodzinach sąsiada.

8. Californication


Kolejne modne ostatnio intro. Serial przyciąga tłumy ludzi na świecie zabawnym głównym bohaterem i specyficznym, mocno przesiąkniętym seksem i używkami humorem. Czołówki wszystkich sezonów, choć różniące się szczegółami, łączą dwie cechy - wpadająca w ucho piosenka i świetna reżyseria. Piosenka, jak i tytuł serialu, nieodmiennie kojarzą się z płytą Red Hot Chili Peppers o tej samej nazwie. I tu niespodzianka - nie ma między nimi absolutnie żadnego związku! Gdybym o tym nie wiedział, spokojnie włączyłbym ten 40 sekundowy kawałek do twórczości Michaela Balzary'ego i spóły.

7. Alarm for Cobra 11


Intro po prostu perfekcyjnie pasuje do serialu - są karambole, wybuchy, strzelaniny i charyzmatyczni bohaterowie. To druga wersja czołówki topowego niemieckiego serialu, nieco bardziej dopracowana i nie mniej klimatyczna niż pierwowzór, choć moim zdaniem zawierająca nieco gorsze słowa we wstępie, różniące się jednak tylko drobnymi szczegółami. Warto dodać, że czołówek w Cobrze jest dość sporo i wszystkie reprezentują podobnie wysoki poziom.

6. Knight Rider


David Hasselhoff jest kojarzony głównie ze "Słonecznego Patrolu" (i z tego, że trochę bardziej niż inni lubi dać w gaz, ale to inna historia...), jednak spora część populacji kojarzy go też z roli nieustraszonego kierowcy KITT'a, czyli jednego z najlepszych wózków EVER! Intro to nie tylko pozwala pooglądać bajeranckiego Pontiaca, ale też daje okazję do pośmiania się z wygolonego pyska Dawidka oraz zabawnej, w tamtych czasach uważanej za zajebistą, konwencji nagrania "ekranu w ekranie". To jednocześnie uczta dla ucha, bo melodyjkę otwierającą kolejne epizody zna chyba każdy, kto choć raz włączył telewizor.

5. Czterej pancerni i pies


Na półmetku - polski akcent. Jaki jest najlepszy serial wojenny? Co, do @!#!? Kto tam wyskoczył z "Czasem honoru"?! Pod ścianę z nim! Wszyscy wiedzą, kto rządzi na tym kwadracie - Szarik i jego ziomale. Czołówka z pierwszego odcinka w pięknym, starym stylu prezentuje bohaterów każdego małego Polaka. Przyznać się, kto nie marzył żeby zamienić się miejscami z Grigorijem? Intro zwraca też uwagę przepięknym głosem Edmunda Fettinga, wykonującego piosenkę ze słowami Agnieszki Osieckiej do spokojnego, marszowego bicia gitary. Niektórzy profanują legendę, przywołując serial jako dowód na to, że rude też może być fajne. Takich zwykło się podstawiać tuż pod wylot lufy T-34 przed wystrzałem. ;)

4. Viper


No, to teraz dawać mi tu leszczy, którzy nigdy nie pragnęli przejechać się najlepszym transformersem, jakiego Ameryka nosiła. Mowa oczywiście o srebrnym Viperze, bohaterze serialu o tym samym tytule. Intro może z palcem w nosie konkurować z dzisiejszymi, wysokobudżetowymi zwiastunami filmów sensacyjnych - zmiecie je bez problemu. Świetna reżyseria, do tego czołówka w znakomity sposób wprowadza osoby oglądające serial po raz pierwszy w tajniki fabuły. Całości dopełnia epicko-superbohaterska nutka perfekcyjnie pasująca do wydarzeń na ekranie.

3. Renegade


No i dotarliśmy do podium. Na najniższym jego stopniu stoi prze-romantyczna wejściówka z jednego z seriali, którego legendę Canal+ bezczelnie zniszczyło słabym dubbingiem i idiotycznym tytułem, którego pozwolę sobie nie przywoływać. Reno Raines to postać niemal tak kultowa, jak brodacz stojący na pudle tuż obok niego. Intro pokazuje to, co kochamy w Ameryce najbardziej - wolność, Harleya Davidsona, krwisto czerwony zachód słońca i ponętne kobiece kształty. No dobra, teraz może nie kojarzymy najpiękniejszych okazów samic homo sapiens ze Stanami, ale w latach 90. tak właśnie było. Żeby jednak nie cieszyły się tylko oczy, ale też uszy, możemy je uraczyć fantastycznym gitarowym kawałkiem, który do dziś wywołuje u mnie drżenie palców i ukradkowe, przepraszające spojrzenia rzucane w kierunku wiosła.

2. MacGyver


Co, może wmówicie mi, że nie spodziewaliście się w tym zestawieniu Angusa MacGyvera? Jasne... Człowiek-scyzoryk to do dziś jeden z ulubionych bohaterów niżej podpisanego. I choć to on jest przez większość czasu w centrum obiektywu podczas czołówki, coś innego sprawia, że jest ona tak wyjątkowa - muzyka. Chałtura i kicz jak jasna cholera! I to jest w niej właśnie najlepsze. Radosne, klawiszowe akordy po prostu perfekcyjnie pasują do widoku polskich imprez w remizach przed dwudziestu laty. Ale ta melodyjka naprawdę może się podobać, w dodatku świetnie pasuje do wydarzeń w czołówce, godnych samego Indiany Jonesa (dla niekumatych - to taka dawna Lara Croft, tylko bez cycków).

1. Walker - Texas Ranger


I tym sposobem dotarliśmy do finału, zwycięzcą zaś jest oczywiście Niezniszczalnobrody Chuck Norris w swoim najlepszym wydaniu - Cordella Walkera, czyli legendarnego Strażnika Teksasu. Serial do dziś jest chętnie emitowany w telewizji, i nie ma się co dziwić, bo wciąga jak pieprzona maszynka do mielenia mięsa. W intrze zaś uwagę zwraca nie tylko majestatyczna postawa Wielkiego Przedwiecznego i jego białe kły spozierające spośród rudych kędziorów, ale też genialna nutka, z pompatycznymi chórkami wyśpiewującymi jednakowoż fajny tekst. Znalazło się też oczywiście miejsce dla kopniaka z półobrotu, półuśmiechniętego salutowania i dyżurnego Murzyna, a jakże!

4 komentarze:

  1. a gdzue xena, herkules, a-team? tak to spoko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest moje zestawienie. A-Team mnie nie kręciło, o Herkulesie nawet nie pamiętałem, a Xena po latach nie wydaje się już taka fajna :P

      Usuń
  2. super zestawienie ;)

    OdpowiedzUsuń