piątek, 26 lipca 2013

No i znów, niczym feniks, serwis powstaje z martwych. Tym razem mam nadzieję, że na dobre. Co zainspirowało mnie do ponownej opieki nad stroną? Ano, zacząłem pisać odpowiedź do posta w polskiej grupie NFSW na Facebook'u i jakoś tak ruszyło się coś w środku, co nakazało mi odświeżyć zeszyt  i pióro ;) A oto treść tego posta...

Kurczę, ja trochę ponad rok temu prowadziłem stronkę z recenzjami (cały czas się zbieram, żeby ją reaktywować, bo jest niezła podstawa wyrobiona), to przechodziłem po kilka gier tygodniowo, i to nie poświęcając na nie w sumie wiele czasu. Zaskakujące, jak szybko można przejść właściwie KAŻDĄ grę, jeśli tylko gra się tylko w nią i w pełnym skupieniu, jak się jest wyspanym etc. A potem siadało się na pół godziny i pisało recenzję. A odkąd mam na dysku zainstalowane ponad 10 gier - nic, zero, null. Napisanie recenzji filmu zajmuje ponad jeden dzień, przejście gry? Przez cały lipiec przeszedłem jedynie COD 4 i dogłębnie poznałem dwa dodatki do The Sims 3. To jest tragedyja  no ale tak to jest, jak się jest zmuszonym prowadzić stronkę samemu. Wtedy brakuje motywacji, bo nie ma drugiej osoby, która cię opie*doli, jak przez tydzień nic nie zrobisz. A niestety, w naszym kraju ciężko znaleźć chętnych do współpracy, bo choć to nic trudnego (wystarczy pograć, mając włączonego w tle frapsa, który regularnie co parę minut robi screena, napisać o wrażeniach i o samej grze <co samo w sobie trudne nie jest, nawet jak ktoś nie lubi i nie umie pisać prozą, bo gracze to nie debile, zrozumieją nawet najprostszy przekaz typu "grafika powala na kolana" - nie trzeba się rozwodzić nad przepięknym listowiem, przepuszczającym promienie słoneczne niczym sitowie mak, w rękach chłopa żywot idylliczny od lat prowadzącego> a na koniec wysłać całość do tzw. naczelnego, który i tak zajmie się korektą i uporządkowaniem wszystkiego) to niestety u nas - wśród graczy - dominuje pragmatyzm, a nie chęć tworzenia "czegoś". I właśnie najlepiej widać to u osób, które pytają jaką grę pobrać. Pomijam już fakt, że kupiona gra smakuje o niebo lepiej i jest większa chęć do jej ukończenia. I nie pie*dolcie, że nie stać was na 10 gier miesięcznie, bo takie np. CD-Action kosztuje 15zł, a na płytach DVD umieszczają nieraz po kilkanaście ciekawych pozycji. A może by tak zamiast pobierać pierdyliard gierek, których nie ukończy się nawet w 10%, kupić jedną i poznać ją od A do Z? Jasne, może się zdarzyć, że wtopimy te parę złotych i gra okaże się niewarta uwagi. Ale z reguły nawet tzw. "kaszanki" zapewniają odrobinę rozrywki - 5 godzin rozrywki za 10zł to chyba i tak lepsza opcja niż wydanie 30zł na jointa, który odparuje po 3 godzinkach? I wiecie co? Zaczynałem ten post, żeby zwrócić uwagę na to, jak zbyt duży wybór gier - a więc w sumie w większości przypadków piractwo - zmniejsza radochę z samego grania i poznawania czegoś nowego, a napisałem wywód, którego zapewne i tak nikt nie przeczyta - bo widząc taką ścianę tekstów większość z Was (tym razem użyłem zwrotu osobowego z dużej litery, bo zwracam się do konkretnej grupy osób) przerazi się i nie nabierze odwagi, aby poświęcić 3 minuty na przeczytanie go. A ja tak sobie myślę, że to będzie chyba niezły materiał na nowego newsa dla mojej stronki. Promień światła, który przebiwszy się przez listowie miliona gier, które nadgryzłem, da mi motywacje do ukończenia tej jednej i napisania kolejnej recenzji, strzelenia kolejnych screenów i napawania się dumą z kolejnego opublikowanego artykułu.
Ten post NAPRAWDĘ tak wyglądał ;) Co prawda ludzie w grupie uznali mnie za niepoprawnego ideal... wróć, nazwijmy rzeczy po imieniu - za debila, ale nie ma co się na nich o to złościć. W grupie tej znajdują się ludzie nie rozumiejący sensu tworzenia recenzji. Wielu z nich zapewne nigdy nie słyszało o magach, zinach, nie wie na czym polegało przekazywanie informacji o grach pocztą gołębiową - bo zwyczajnie nie miało z tym nigdy styczności. Zapewne nikt tego nie przeczyta, ale czy mnie to obchodzi? Skoro rok temu duża rotacja tekstu potrafiła wywindować niektóre teksty na szczyt list wyszukiwania, to i teraz możemy to osiągnąć. Tym czasem zabieram się do pisania kolejnych recenzji. I nie są to recenzje gier, bowiem - to kolejna duża zmiana - ostatnimi czasy sporo uwagi poświęcam kinematografii i także ten dział (który nota bene już kiedyś próbowałem wprowadzić) będzie teraz stopniowo rozwijany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz