wtorek, 15 października 2013

Prawda

Lubię chodzić do teatru. Cieszę się, gdy gwiazdorska obsada i wysoka cena biletu przekładają się na przyjemnie spędzony czas. Nie rozumiem jednak, gdy płacę sporą kwotę, a znani aktorzy odwalają taką fuszerę, że chcę jak najszybciej o spektaklu zapomnieć.


Tak niestety było w wypadku sztuki „Prawda”. Dobry scenariusz, o olbrzymim potencjale komediowym, został przekazany po prostu tragicznie. Choć Karol Strasburger jest ikoną tzw. sucharów, to jednak nie spodziewałem się, że będzie aż tak źle. Żeby jeszcze tylko on grał drętwo, mógłbym jakoś przetrwać seans. Jednak wszyscy aktorzy „wykazali się inaczej”. Widać uznali, że pseudo-erotyzm i ich nazwiska wystarczą, żeby ludzie dobrze się bawili. Nie wystarczyły. Dopiero po seansie zrozumiałem, dlaczego nie sprzedano nawet wszystkich biletów na jeden spektakl, choć zwykle Filharmonia Częstochowska pozbywa się kompletu wejściówek na dwa występy tego samego wieczora.

Historia opowiada o dwóch „zaprzyjaźnionych” małżeństwach i relacjach między poszczególnymi ich członkami. Zdrada i kłamstwo są tu na porządku dziennym, co (teoretycznie) prowadzi do wielu zabawnych sytuacji. Same gagi są jak najbardziej w porządku i mogłyby śmieszyć – odtworzone przez innych aktorów.

Jest to chyba pierwszy spektakl, z którego wyszedłem przed końcem. Myślę, że to zdanie skutecznie podsumowuje moje odczucia po seansie. Szczególnie, że jestem bardzo tolerancyjny wobec wszelkiego rodzaju „gniotów”, ale jak widać – każdy umysł ma pewną nieprzekraczalną granicę wytrzymałości.

Reżyseria: Jerzy Bończak
Obsada: 
Małgorzata Pieczyńska
Magdalena Wójcik
Jerzy Bończak/Piotr Polk
Piotr Cyrwus/Karol Strasburger

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz