Lubię chodzić do teatru. Cieszę się, gdy gwiazdorska obsada i wysoka cena biletu przekładają się na przyjemnie spędzony czas. Nie rozumiem jednak, gdy płacę sporą kwotę, a znani aktorzy odwalają taką fuszerę, że chcę jak najszybciej o spektaklu zapomnieć.
Tak niestety było w wypadku sztuki „Prawda”. Dobry
scenariusz, o olbrzymim potencjale komediowym, został przekazany po prostu
tragicznie. Choć Karol Strasburger jest ikoną tzw. sucharów, to jednak nie
spodziewałem się, że będzie aż tak źle. Żeby jeszcze tylko on grał drętwo,
mógłbym jakoś przetrwać seans. Jednak wszyscy aktorzy „wykazali się inaczej”.
Widać uznali, że pseudo-erotyzm i ich nazwiska wystarczą, żeby ludzie dobrze
się bawili. Nie wystarczyły. Dopiero po seansie zrozumiałem, dlaczego nie
sprzedano nawet wszystkich biletów na jeden spektakl, choć zwykle Filharmonia
Częstochowska pozbywa się kompletu wejściówek na dwa występy tego samego
wieczora.
Historia opowiada o dwóch „zaprzyjaźnionych” małżeństwach i
relacjach między poszczególnymi ich członkami. Zdrada i kłamstwo są tu na
porządku dziennym, co (teoretycznie) prowadzi do wielu zabawnych sytuacji. Same
gagi są jak najbardziej w porządku i mogłyby śmieszyć – odtworzone przez innych
aktorów.
Jest to chyba pierwszy spektakl, z którego wyszedłem przed
końcem. Myślę, że to zdanie skutecznie podsumowuje moje odczucia po seansie.
Szczególnie, że jestem bardzo tolerancyjny wobec wszelkiego rodzaju „gniotów”,
ale jak widać – każdy umysł ma pewną nieprzekraczalną granicę wytrzymałości.
Reżyseria: Jerzy Bończak
Obsada:
Obsada:
Małgorzata Pieczyńska
Magdalena Wójcik
Jerzy Bończak/Piotr Polk
Piotr Cyrwus/Karol Strasburger
Magdalena Wójcik
Jerzy Bończak/Piotr Polk
Piotr Cyrwus/Karol Strasburger
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz