niedziela, 22 kwietnia 2012

Need for Speed: Hot Pursuit 2

Kiedyś Hot Pursuit 2 potrafił zapewnić rozrywkę na wiele godzin. Czy po dziesięciu latach od premiery nadal posiada "to coś"?


Moim zdaniem i tak, i nie. Jakkolwiek jest to świetna gra, jest też bardzo długa. Byłoby to zaletą, gdyby wyścigi były bardziej zróżnicowane. Tutaj natomiast mniej więcej w połowie gry zaczyna wiać nudą (nie zmienia to faktu, że i tak czas do osiągnięcia tego punktu jest dłuższy niż w wielu innych ścigałkach). Do tego czasu można jednak się nieźle bawić.


W Hot Pursuicie nie ma absolutnie żadnej fabuły. Otrzymujemy tylko dwa "drzewka" zawodów, w których wygrana w jednym wyścigu odblokowuje kolejne. Pierwsze drzewko, Hot Pursuit, zawiera wyścigi, podczas których musimy też uważać na policję. Championship jest nieco spokojniejsze, choć też pozwala nieźle się bawić. Do tego dochodzą jeszcze tryby multiplayer i pojedyncze wyścigi, w których jeździmy uprzednio odblokowanymi wózkami. No właśnie, odblokowanymi. Za każdy wyścig oraz ucieczkę przed policją otrzymujemy określoną ilość NFS Points. Wydajemy je na kolejne samochody i trasy, kosztujące nieraz po kilkadziesiąt tysięcy. To właśnie chęć zdobycia wszystkich wózków (szczególnie tych najdroższych, z oznaczeniem NFS Edition) była tym, co najbardziej motywowało mnie do podejmowania kolejnych wyzwań.


Na trasie zaś czeka nas naprawdę sporo frajdy. Choć model jazdy jest przyjemny w całej rozciągłości, to prawdziwa zabawa zaczyna się przy 200km/h. Co ważne, nie ma tu żadnych ułatwiaczy, jak nitro – gracz musi polegać wyłącznie na swoich umiejętnościach. Z drugiej strony nie muszą być one zbyt wielkie, bo NFS: Hot Pursuit 2 to gra dość łatwa. Jedyne, co może powodować, że nie ukończymy wyścigu, to długi czas jego trwania – niektóre potrafią zająć nawet 10 minut. Ciekawe są też przejazdy, w których kierujemy radiowozem. Możemy wtedy wezwać wsparcie w postaci kolegi w innym samochodzie, kolczatki lub śmigłowca, który zrzuca na drogę wybuchające beczki. Dobrze, że nasza policja nie stosuje takich metod działania... Oczywiście gdy sami uciekamy przed gliniarzami też musimy uważać na ich próby zatrzymania nas, szczególnie na kolczatki, gdyż po najechaniu na jedną z nich praktycznie nie mamy szans na ukończenie wyścigu.


Wypadałoby wspomnieć o ciekawych torach. Nie dość, że zawierają sporo odnóg i skrótów, to jeszcze zaprojektowano je z nie lada pomyślunkiem. Dla przykładu: w jednej chwili pędzimy wśród prymitywnych chatek leśnych, by po chwili minąć wodospad i wypaść na drogę, prowadzącą tuż przy buchającym lawą wulkanie. Szkoda tylko, że tras jest bardzo mało.


Graficznie gra prezentuje się nie najgorzej, choć wyraźnie widać, że ma już swoje lata. Rekompensuje to na szczęście sporą ilością fps. Także muzyka trzyma wysoki poziom, odpowiednio wpisując się w klimat wyścigów drogich supersamochodów.


Choć tytuł jest już dość sędziwy, to uważam, że nadal warto po niego sięgnąć. Może nie jest tak rozbudowany, jak nowsze odsłony serii, ale dawkowany po 2-3 wyścigi dziennie wystarczy na wiele tygodni.


Ocena: 7+
Video: 7
Audio: 7
Gameplay: 8
+ sporo fajnych wozów
+ ciekawe trasy
+ przyjemność czerpana z gry
+ nienajgorsza oprawa
- w zbyt dużych dawkach może nudzić
- dość powtarzalne wyścigi
Producent/Wydawca: EA Games / Electronic Arts
Dostępne na: PC, XBox, PS2
Wymagania minimalne:
procesor Pentium III 700MHz; pamięć 128MB RAM; karta graficzna 32MB akcelerator 3D; 1.2 GB HDD wolnego miejsca na dysku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz