piątek, 16 maja 2014

Krótka przygoda z Linuxem

Linux to najlepszy system operacyjny na świecie. Przynajmniej tak twierdzą "linuksiarze". Badania empiryczne przeprowadzone na grupie doświadczalnej (ilość badanych: 1) niezaprzeczalnie jednak dowodzą - trzymajcie się od tego z daleka!



Przygoda z Linuxem zaczęła się dość dawno, ale wtedy trwała bardzo krótko (jak wszystkie zresztą, ale o tym za chwilę). Ubuntu i komputer szkolny. Nerwowe próby odpalenia GTA Vice City i zazdrosne spojrzenia rzucane w kierunku komputera obok, na którym koledzy bezproblemowo pocinali w gierkę, odpaloną na sprzęcie z Windą. Wtedy za nic w świecie nie dałbym sobie wmówić, że Linux jest lepszy.

Parę lat później przyszedł moment załamania związanego z utratą całej partycji na XP. Pomyślałem: "A, co mi szkodzi, zobaczymy, co to ta Mandriva". Linux Mandriva na dysku gościł przez całe dwie godziny, po których zdecydowałem wrócić do poczciwych okienek. Powód? Brzydki wygląd, spore zamułki, których nagle dostał komputer i oczywiście brak możliwości odpalenia plików .exe (Winem się wtedy nie zajmowałem, byłem zbyt rozgoryczony słabym poziomem tej dystrybucji systemu).

Parę dni temu namówiono mnie do skorzystania z Minta. Wyglądał dość ładnie i przejrzyście, pomyślałem więc, aby dać Linuxowi jeszcze jedną szansę. To był błąd. Duży. W czasie instalacji, choć dla systemu przeznaczyłem tylko 30GB, instalator uznał, że wie lepiej, czego chcę. A bardzo chciałem wtedy usunąć 100GB ważnych dla mnie danych, po prostu o niczym innym nie marzyłem. Dlatego też instalator Minta usunął je za mnie, tworząc partycje, do których z poziomu Linuxa nie miałem dostępu. A właściwie nie miałem dostępu wcale, bo Windows znajdował się na jednej z nich. Trudno. Zobaczymy, jak ten Wine sobie radzi. Próba odpalenia gry, która była jedyną przyczyną reinstalacji systemu. Oczywiście nie działa. Ok, wróćmy więc do Windowsa. Wkładam płytkę, klikam setup.exe. Naturalnie Mint nie ma zamiaru ułatwiać mi życia i żeby wrócić do okienek, muszę użyć dysku rozruchowego. Grrr...

Po tych zmaganiach postanowiłem - już nigdy, przenigdy nie spróbuję przesiadać się z Windowsa na Linuxa. Co zaś mogę odpowiedzieć pingwinofilom?

1. Linux jest taaaaaki szybki!!!
Bardzo mnie to cieszy. Szkoda tylko, że uruchamia się w takim samym czasie, jak "siódemka", zaś szybkości działania nie mogę podziwiać w grach, bo w nie zwyczajnie na Linuxie nie pogram.

2. Ale przecież na Linuxa też są gry, ma nawet Steama!
I co z tego, skoro ze Steama korzystam rzadko, a gier, które mnie interesują nie ma w wersji dla pingwinów?

3. No to przecież można użyć Wine, windowsiarze też przecież korzystają z emulatorów.
Różnica polega na tym, że emulatory na windzie zwykle działają. Wine nie mógł obsłużyć nawet prostych aplikacji, pojawiał się na chwilę zarys okienka, który po chwili znikał - i to wszystko.

4. Ale po co grać, skoro w Linuxie masz taaaaką wolność i możesz robić, co tylko zapragniesz?
No, może nie licząc zapisywania danych i dostępu do partycji. Bo pliki można zapisywać tylko w folderze domowym...

5. No właśnie, a w Windowsie masz wszystko porozrzucane.
Po pierwsze, Windows 7 też posiada folder domowy, zwany Bibliotekami. Nie przeszkadza to jednak w zapisywaniu plików gdzie tylko zapragnę. Po drugie, jak ktoś od początku myśli przy tworzeniu nowych katalogów, to ma porządek na dysku, o jakim linuksiarze z tymi ich dziwnymi nazwami folderów (jakieś devy, booty, rooty i inne cuda niewidy) mogą tylko pomarzyć.

6. Ale przynajmniej twoich plików nie zaatakuje żaden wirus, bo ich nie ma.
Ok. Ale jeśli używasz dobrego, aktualnego antywirusa na windzie, to tam też pliki są bezpieczne.

7. My możemy przynajmniej dowolnie modyfikować wygląd systemu.
Jakby te opcje były niedostępne w Windowsie... Jest masa pakietów do okienek zmieniających zupełnie wygląd systemu, nie tylko tapetę. Z drugiej strony - po co zmieniać coś, co już na starcie jest wygodne, estetyczne i intuicyjne?

8.  Intuicyjne? Wygodne? Przecież tam jest tylko jeden pulpit, a my możemy mieć tyle obszarów roboczych, ile tylko chcemy!
Kto powiedział, że w Windowsie nie da się tego zrobić? Różnica polega na tym, że w Windzie można wybrać ilość i rodzaj przejść między pulpitami, jednak potrzeba do tego zewnętrznej aplikacji.

9. No właśnie! Żeby zainstalować coś w Windowsie, trzeba się męczyć z instalatorami i pobieraniem ręcznym, a my mamy wewnętrzny market z darmowym oprogramowaniem. Poza tym mamy LibreOffice'a i Gimpa w standardzie, a wszyscy wiedzą, że to najlepsze programy biurowe.
Market jest niewygodny i pełen różnego rodzaju śmieci. To już wolę ręczne pobieranie programów z sieci bądź też kupno "niezbędnika" raz na jakiś czas (ok. 10zł), który zawiera masę przydatnych aplikacji w jednym miejscu. Przydatnych, tj. takich, których będę używał na co dzień, a nie od czasu do czasu. A co do Libre'a i Gimpa - Microsoft Office jest znacznie ładniejszy, daje więcej możliwości, a menusy wprowadzone w edycji 2007 sprawiają, że praca z tekstem jest szybka i przyjemna, bo wszystkie najczęściej używane funkcje są dobrze wyeksponowane, te używane rzadziej zaś są schowane w listach rozwijanych. Co do Gimpa - nie jest to program zły, ale jednak daje mniejsze możliwości niż Photoshop. Tak, wiem, że zarówno Office, jak i pakiet Adobe są płatne, ale płacimy tylko raz, a w zamian dostajemy nieporównywalnie większy komfort pracy i możliwości.

10. Ale, ale... Ale... Przecież Linuuuuxxxxx!!! To jest jedyny sensowny system, najlepszy i w ogóle ołtarzyki, laurki i inne takie tam, bla bla bla... No i jest darmowy!
I tutaj konkluzja - Linux wcale taki super nie jest. Windows jest przystępniejszy, równie elastyczny, ma bogatszą bibliotekę programów, a co ważne dla graczy - gier - i nie sprawia takich problemów początkującym użytkownikom. Nawet, jeśli trzeba za niego RAZ zapłacić.

Choć więc można docenić Linuxa, jeśli nie chcemy problemów na starcie i po prostu lubimy pracować w komforcie i ładnym otoczeniu, Windows wygrywa. I nie wmawiajcie mi już więcej, że jest na odwrót. Nie mam ochoty znowu tracić cennych danych na rzecz niewygodnego, brzydkiego i niezbyt przyjaznego interfejsu, który w dodatku mnie - jako gracza - bardzo ogranicza.

6 komentarzy:

  1. Nie chce nic mówić ale argumenty z dupy wzięte:
    - W instalatorze znajduje się Gparted, który działa w ten sposób który sobie zażyczymy więc tu utrata danych jest spowodowana przez właściciela.

    - Interfejs - Kwestia środowiska graficznego. Są ubogie dla słabych komputerów oraz są dla bardziej wymagających. Każde z możliwością dowolnej konfiguracji
    - "Aplikacje z windowsa mi nie działają", a mono czy jakiekolwiek biblioteki masz? Czy w ogóle odpalając cokolwiek sprawdzałeś co to PlayOnLinux?

    - jeden katalog domowy? Możesz stworzyć partycję na której będzie sam katalog domowy. Możesz wszędzie wrzucić dowolny plik, tylko trzeba to zrobić jako root (administrator)
    Linux jest zbudowany modularnie (np. katalok /var to są logi; /etc - pliki konfiguracyjne usług i programów) i to jest jego ogromna zaleta ponieważ daje to dodatkową funkcjonalność pewnych struktur oraz umożliwia wydzielenia "sterylnego" zabezpieczenia danych katalogów przez co system ten jest bezpieczniejszy. Dodatkowo np. odpowiednik usługi active directory na linuxie działa 30% wydajniej przez co pozwala na oszczędności dla firm nie tylko z powodu licencji

    -" I co z tego, skoro ze Steama korzystam rzadko, a gier, które mnie interesują nie ma w wersji dla pingwinów?"
    Na linuxie we wszystko pograsz, tylko trzeba potrafić odpalić, a wcześniej zainstalować takie rzeczy jak np. mono, directx, sterowniki (wolne/komercyjne) do grafiki itp.

    - Żeby wrócić do linuxa wystarczy wpisać sudo grub2 update (jakoś tak) i po aktualizacji gruba wszystko będzie banglać.

    - z Microsoft Office na co dzień korzystam na linuxie (mint 15). Dodatkowo wersja aktywowana i orginalna z 2007.
    Najnowsza wersja też działa. Widzę, że zero jakiego kolwiek obeznania. I mimo wszystko nie mam zamiaru się przesiadać na Libre który mi się w ogóle nie podoba.

    - Żaden system nie jest bezpieczny. Aczkolwiek jeżeli chodzi o standarty linux bije na łeb i głowe windowsa pod względem poziomu zabezpieczeń. Windows nie ma nawet połowy rozwiązań takich jakie ma linux.

    - Market nie potrzebny? Szukam jakiejś appki, wpisuje jej nazwe w szukajce -> klikam zainstaluj -> wpisuje hasło i gotowe. Mimo wszystko wygodniejsze. Dodatkowo proponuje autorowi poczytać o czymś takim jak repozytoria.

    Żeby korzystać z linuxa należy trochę o nim poczytać i pouczyć się. Na żywioł to nawet domu się nie wybuduje. Trzeba mieć jakieś podstawy.

    "Linux to najlepszy system operacyjny na świecie. Przynajmniej tak twierdzą "linuksiarze". Badania empiryczne przeprowadzone na grupie doświadczalnej (ilość badanych: 1) niezaprzeczalnie jednak dowodzą - trzymajcie się od tego z daleka!" - jest to wniosek wysnuty przez ingorante który nie umie korzystać i nie czytał nawet pół poradnika lub czegokolwiek aby mieć jakieś podstawy. Owszem jest to cięższy system od windowsa do którego wszyscy sie przyzwyczaili, lecz dla osób które nie boją się czegoś nauczyć oraz cenią sobie bezpieczeństwo, prywatność oraz w dużej mierze innowacyjne rozwiązania polecam ten system.
    Autorowi tego tekstu polecam skontaktować się z kimś kto ma styczność lub miał styczność z tym systemem przez dłuższy czas. Taka osoba powinna wszystko wytłumaczyć oraz pokazać czemu linux jest dobrym systemem i w wielu dziedzinach przebija komercyjne rozwiązania. Oraz może autor też dozna oświecenia, że jednak wszystko da się odpalić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz wyobraź sobie, że pierwszy raz w życiu odpalając Windowsa nie potrzebowałem poradnika, żeby się w nim rozeznać.

      Jeśli chcę zagrać w jakąś grę, to ma to wyglądać tak:
      1. Wkładam płytę
      2. Instaluję
      3. Gram
      a nie:
      1. Wkładam płytę
      2. Szukam w necie jak to zainstalować
      3. Instaluję
      4. Szukam w necie jak to odpalić i skonfigurować
      5. Ustawienia z neta nie działają, więc metodą "próbuję wszystkiego" po dwóch godzinach ustawiam tak, że gra odpala
      6. Gram.

      Linux może jest dobry dla informatyków, programistów etc. którzy wymagają pełnej kontroli nad wszystkim. Dla zwykłego użytkownika Linux to zwykła fanaberia. Zresztą napisałem to w ostatnim akapicie.

      A argumenty nie wzięte z dupy, tylko z własnych (nieprzyjemnych) doświadczeń z Linuxem.

      1. Gparted może i sobie jest. Ale jak zostawiałem domyślną opcję, to instalator nie chciał przejść do następnego etapu. Nie pytaj czemu, nie wiem, zaznaczyłem jedyną opcję na której poszło to dalej.

      2. Zawsze pracuję na standardowych interfejsach, czy to telefon, tablet, czy komputer. Nawet tapeta pozostaje niezmieniona. Wychodzę z założenia, że o wygląd i wygodę produktu ma dbać producent, a nie jego użytkownicy.

      3. Nie, nie sprawdzałem, co to PlayOnLinux, ale (ze strony PON, poprawiłem tylko literówki, bo jest ich tam masa):
      - PlayOnLinux bazuje na Wine, a więc czerpie korzyści ze wszystkich jego funkcji, nawet tych zaawansowanych. - Wine był u mnie problemowy, więc mu nie ufam, prosta i życiowa zasada.
      - Sporadyczne obniżenia wydajności (lekkie zacięcia obrazu, mniej szczegółowa grafika itd.). - No to pięknie. Ale na Windzie tego nie mam. Ba, po ostatniej instalacji sterowników mobo i gpu przekonałem się, jak bardzo ograniczałem potencjał mojego komputera. Dwukrotny wzrost płynności obrazu, to jest to ;)
      - Nie wszystkie gry są wspierane. Niemniej jednak, możesz użyć naszego kreatora instalacji ręcznej. - No to ja podziękuję. Znając moje szczęście, okazałoby się pewnie, że gry, które chcę odpalić, akurat byłyby na tej liście "niewspieranych".

      4. W Windzie zarządzanie partycjami jest prostsze i wygodniejsze. W standardzie jest grupowanie partycji, domyślnie są nazwane tak, że można je bezproblemowo rozróżnić. A i eksplorator wygodny i ładny.

      "Linux jest zbudowany modularnie (np. katalok /var to są logi; /etc - pliki konfiguracyjne usług i programów) i to jest jego ogromna zaleta ponieważ daje to dodatkową funkcjonalność pewnych struktur oraz umożliwia wydzielenia "sterylnego" zabezpieczenia danych katalogów przez co system ten jest bezpieczniejszy. Dodatkowo np. odpowiednik usługi active directory na linuxie działa 30% wydajniej przez co pozwala na oszczędności dla firm nie tylko z powodu licencji"

      I w tym momencie tym bardziej przekonałeś mnie, że Linux jest DLA MNIE do niczego. Nie potrzebuję żadnych dodatkowych funkcjonalności etc. etc. (a nie, sorry: itp., itd., etc to przecież pliki konfiguracyjne ;) ). A ta struktura jak dla mnie jest nieprzejrzysta, ale możliwe, że po kilku miesiącach pracy przyzwyczaiłbym się do niej.

      5. Myślisz, że naprawdę nie pamiętałem o takich rzeczach jak sterowniki czy dx?

      6. Nie wiem o co chodzi z tym "wracaniem do Linuxa". Znaczy, jak się system posypie, to mam to wpisać do terminala? Aha, ok. Ale po co mi to, do tej pory system sypał mi się tylko w wyniku moich błędów, a tych nauczyłem się już wystrzegać.

      7. Jeśli office jest na linuxa, to ok. Za krótko (na szczęście dla mnie, mojego zdrowia oraz komputera) nie byłem w związku z linuxem zbyt długo, żeby sprawdzić takie rzeczy. Punkt o Librze był tylko odpowiedzią na pochwały i peany zasłyszane od paru linuksiarzy.

      8. Ale po co mi to bezpieczeństwo? Ważny jest dla mnie dobry antywirus, żeby komputer nie zamulał przez jakiś szajs z internetu. Skoro przez wiele lat użytkowania komputera nie zdarzył mi się żaden włam itp., to jakoś nie czuję się specjalnie zagrożony. (choć po tym zdaniu spodziewam się masowego ataku :P)

      Usuń


    2. 9. O markecie zdania nie zmienię. Po pierwsze, trzeba znać nazwę appki, żeby zainstalować coś przydatnego. A żeby ją poznać, muszę najpierw wygooglować interesujące mnie funkcjonalności. Tak samo jak w Windzie. Sens istnienia marketu widzę tylko w urządzeniach mobilnych, ale tam (zarówno w Androidzie, jak i iOs) markety są znacznie wygodniejsze niż ten z Linuxa.



      10. "Żeby korzystać z linuxa należy trochę o nim poczytać i pouczyć się. Na żywioł to nawet domu się nie wybuduje. Trzeba mieć jakieś podstawy." - Ale jaki dom? Jeśli wchodzimy na grunt metafor związanych z budowlanką: budowa domu to składanie komputera od podstaw (wytrawianie własnych układów, lutowanie chipów na mobo, wytapianie kabli). Praca z systemem (granie, prace biurowe, obróbka zdjęć, odpowiadanie na posta w necie) to zaś otwieranie drzwi, wkładanie klucza do zamka itp. Mówiąc prościej - system przyjazny użytkownikowi to system przystępny. A przystępności w Linuxie niewiele, co zresztą wynika także z twojej wypowiedzi. Tak jak pisałem, nawet jako ośmiolatek nie miałem problemów z obsługą Win95 po pierwszym uruchomieniu komputera. To jest przystępność.

      A z osobami korzystającymi z Linuxa się kontaktowałem. Powiem więcej - osoba, która namówiła mnie na instalację Linuxa, sama korzysta z W8. Nie mam więcej pytań ;)

      Usuń
  2. do autora: jeśli komputera używasz tylko do gier (czyli Twój komputer == konsola) to zostań przy Windowsie. Poza tym polecam TVN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie używam komputera tylko do grania - służy mi też do prostych prac biurowych, odtwarzania filmów i muzyki, przeglądania Internetu. I w tych zadaniach sprawdza się wystarczająco dobrze, aby nie rezygnować z Windowsa. Ba, interfejs Metro z W8.1 - choć z ciężkim sercem przyjęty w miejsce "siódemki" - okazał się znacznie ułatwiać pracę w wyżej wymienionym zakresie. ;)

      Usuń
  3. Ja osobiście stawiam linuxa nad windowsem, mimo, że korzystam ze starego, poczciwego XP. Linux to platforma dla każdego - przez co, niestety trzeba mieć chęci. Każdemu odpowiada co innego. Ja np. wręcz ubóstwiam debiana. Mogę w nim zmienić wszystko. Mam jego kod, dostęp do narzędzi - żyć nie umierać. Na co dzień(gdyby nie to, że czasem lubię w coś zagrać) korzystałbym z Lubuntu. Lekki system z zarąbistym moim zdaniem interfejsem. I jak wyżej. Mogę zmieniać niemal bez ograniczeń. Mogę nawet na bazie linuxa postawić własny system, nazwać go Malnux czy cokolwiek innego. Między innymi dlatego moim zdaniem linux zasługuje na wyższe miejsce.

    P.S Polecam OSX ;)

    OdpowiedzUsuń