czwartek, 9 lutego 2012

The Saboteur



Sean Devlin miał zły dzień. Przez faszystowskiego oszusta przegrał wyścig GP, jego kumpel skończył z rozkwaszoną głową, a na świecie wybuchła druga wojna z Niemcami. Miał prawo się zdenerwować. Jednak Sean to twardziel. Nawiewa z niemieckiego laboratorium i rozpoczyna krwawą vendettę. A my rozpoczynamy wielogodzinną, wspaniałą przygodę.



Kojarzsz Assasin’s Creed? A Grand Theft Auto? No to grając w Saboteura będziesz się czuł jak w domu. To znakomite połączenie obydwu wspomnianych tytułów, które w dodatku z powodzeniem dodaje sporo od siebie. Jednocześnie jest to znakomite zamknięcie portfolio przez studio Pandemic, które zostało rozwiązane zaraz po stworzeniu tej gry. Sam tytuł zaś to fantastyczny miks strzelanin, parkouru, szybkiej jazdy i diablo satysfakcjonującej eksterminacji hitlerowców.

Gra rozpoczyna się krótkim samouczkiem, toczącym się tuż przed wybuchem II wojny światowej. Szczegółów fabuły nie chcę zdradzać, powiem tylko, że sporą rolę odegra francuski ruch oporu, GP Europy i wieża Eiffla. Na pewno trzeba jednak powiedzieć – warto przeczytać wszystkie dialogi, historia jest naprawdę ciekawa. Niezły jest też wątek miłosny, ale w innym sensie – można się pośmiać z tego, co w stosunku do płci przeciwnej wyprawia Sean. Kto zagra, ten zrozumie o co chodzi…

#PrayForParis

Fabuła lekko scharakteryzowana, teraz czas na to, z czym to się je. Kto grał we wspomniane wcześniej Assasin’s Creed lub Mirror’s Edge, ten w Saboteurze poczuje się jak w domu. Sean pokonuje przeszkody z wprawą wszystkich średniowiecznych książąt i zabójców, jednak brakuje mu trochę gracji Altaira czy Faith. Faktem jest jednak, że parkour to jeden z najprzyjemniejszych elementów w grze, w dodatku przydatny w praktyce – dzięki wspinaczkom łatwiej zwiać Niemiaszkom czy też wtargnąć niepostrzeżenie do ich bazy. A akurat eksterminacja hitlerowców to najprzyjemniejsza czynność w całej produkcji. Grałem już w wiele CoD-ów, bywałem też w Panzersach, BiA czy MoH… Ale nigdzie nie pragnąłem śmierci nazistów tak bardzo jak w The Saboteur. W większości gier faszyści to mięso armatnie, tutaj natomiast pokazana jest ich prawdziwa podłość – biją ludzi na ulicy, wystarczy obok nich przejść żeby dostać kulkę… Nawet pod koniec gry, pomimo że część Gestapowców dawała Seanowi wskazówki, nie mogłem się powstrzymać przed sprzedaniem im kulki w tył głowy (scena z samobójcą na wieży Eiffla – bezcenne)… Do eksterminacji Niemców motywują też wyzwania typu zabij 10 hitlerowców dynamitem w 10 sekund. Samych obiektów nazistowskich do zniszczenia w grze jest multum – po ukończeniu fabuły w 100% zostało mi jeszcze na oko ze dwie setki celów (a w czasie misji nie próżnowałem i czyściłem sobie okolicę wokół terenu działania). Jest to niewątpliwie zaleta gry, tak jak to, że po ukończeniu głównego wątku możemy nadal rozbijać się po mieście (było nie było – Sean wojny nie zakończy, on tylko mści się na zabójcach przyjaciela) – takiej opcji nie dała Mafia II za co byłem bardzo zły na jej twórców. Natomiast do Saboteura po prostu chce się wracać – choćby po to, aby ukończyć te wyzwania.

Oprócz parkouru i licznych zabójstw na Seana czekają też przejażdżki przeróżnymi pojazdami (świat gry jest niemal w pełni otwarty). Właśnie za model jazdy twórcy gry powinni dostać solidnego kopa. Sean to kierowca wyścigowy, a fizyka prowadzenia samochodu woła o pomstę do nieba… Nie oczekiwałem oczywiście poziomu NFS, ale jazda mogłaby być zrobiona chociaż na poziomie budżetowego Alarm for Cobra czy choćby Juiceda. Tymczasem w Saboteurze auta topornie zakręcają, a po naciśnięciu hamulca ręcznego zatrzymują się praktycznie w miejscu. Nie ma oczywiście tragedii – do modelu jazdy można się przyzwyczaić, ale jednak dało się go było zrobić o niebo lepiej. Cieszy za to kolekcja automobili: jest sporo cywilnych, kilka niezłych wyścigówek z epoki, różnego rodzaju pojazdy wojskowe (które w większości ciężko zdobyć, ale taki sportowy wózek Gestapo z dwoma karabinami przy nadkolach…). Specjalną czcią otaczany jest samochód, którym jedziemy nasz pierwszy wyścig – Aurora. Wózek naprawdę jest piękny i świetnie jeździ, a po zamontowaniu nitro i karabinu… Zakochałem się!

Dużą rolę w grze odgrywa Resistance, czyli francuski ruch oporu (taki lokalny Wawer). To od nich bierzemy praktycznie wszystkie zadania główne, oni również zaopatrują nas w broń i amunicję. Po jakimś czasie można odblokować tzw. uderzenie wsparcia i uderzenie ewakuacyjne. Pierwsze to po prostu wezwanie kilku członków ruchu oporu do pomocy w walce z Niemcami, natomiast drugie wywołuje wybrany wcześniej wóz ewakuacyjny. Przyjeżdża nim jeden z członków Resistance, oddaje nam kluczyki, a po jakimś czasie pozwala również na zakup uzbrojenia i amunicji. Przy okazji warto wspomnieć, że walutą w grze jest kontrabanda, którą zdobywamy m.in. poprzez niszczenie niemieckich stanowisk snajperskich i inne dobre uczynki.

Skończyliśmy z głównymi założeniami gameplaya, teraz czas na kwestie techniczne. Gra nie ma zbyt wysokich wymagań (na 1GB RAMu śmiga w full detalach). Nie jest brzydka, choć nie jest to też szczyt tego, co można było osiągnąć. Fajnie została wymyślona stylistyka gry – niemal wszystko (oprócz czerwonych symboli III Rzeszy) jest czarno-białe, a kolorów nabiera dopiero po wyzwoleniu danej dzielnicy Paryża. Działa to świetnie i takoż wygląda. Nie mam też większych zastrzeżeń co do oprawy audio – oprócz paru bugów związanych z odgłosami silnika nie zauważyłem niczego co budziłoby wątpliwości odnośnie solidności dźwiękowców. Głosy zostały podłożone bardzo dobrze (fajnie zrobione akcenty i niemieckie odzywki), nie zauważyłem też błędów w tłumaczeniu. Muzyka również wpada w ucho i dobrze dopasowuje się do tego co widzimy na ekranie. Jedyny irytujący błąd techniczny na jaki trafiłem, to dość częste zawieszanie się komputera przy próbie wyłączenia gry, ale lekarstwem na to okazało się wyłączanie gry przez menedżera zadań.

Au revoir!

Reasumując, w Saboteura zagrać warto. Nawet bardzo. Jeśli ktoś lubuje się w dobrych grach akcji lub w tematyce drugowojennej, powinien brać w ciemno, na pewno się nie zawiedzie.

Ocena: 8+
Grafika: 7
Dźwięk: 9
Gameplay: 9
+ fabuła
+ ciekawa stylistyka
+ ponownie kawał dobrego parkouru
+ sporo zajęć poza głównym wątkiem fabularnym
+ zakończenie… ;)
+ idealne wczucie się w bohatera
- model jazdy
- drobne niedoróbki techniczne
Producent/Wydawca: Pandemic Studios / Electronic Arts
Dostępne na: PC, X360, PS3
Wymagania minimalne:
CPU Core2Duo 2.4GHz lub odpowiednik AMD; Windows XP SP3/Vista SP1/W7; nVidia GeForce 7800 GTX 256MB lub ATI Radeon HD 2600 Pro 256MB; 2GB RAM; karta dźwiękowa zgodna z DirectX 9.0c; 7GB HDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz