niedziela, 12 lutego 2012

Kane and Lynch: Dead Men

UWAGA! Recenzja ta została opublikowana w jednym z numerów zina komputerowego o nazwie GiereKszyN, który trafił na cover magazynu CD-Action. Podpisana została przez niejakiego Icemana. Oświadczam, że osobnik ten nie miał absolutnie ŻADNYCH praw do tego tekstu, gdyż został on stworzony przeze mnie (piszącego wówczas pod pseudonimem Szakal).


30 naboi. Strzelam. Headshot. 25 naboi, bez obrażeń. Rzucam granat. Cholera, przeciwnik go odrzucił. Kryję się za filarem. Wystawiam broń, strzelam na oślep, wróg obrywa, ale jeszcze się rusza. Podbijam do niego, strzał w twarz. Nagle ŁUP! Wybucha granat, którego nie zauważyłem, a obok którego stałem. Ekran robi się biały i...


...i podbiega Lynch, wstrzykuje adrenalinę i po chwili znów walczę.


Ten przydługi wstęp to krótkie streszczenie tego, jak w tej grze wyglądają walki. Ale trochę się zapędziłem, i od razu piszę o akcji. A ty, Czytelniku, zapewne nie wiesz nawet o co w tej grze chodzi, czyż nie? Jeśli grałeś, to ta recenzja zapewne nie wzbudzi u Ciebie syndromu "och! To tak też można?". Jeśli jednak w grę nie grałeś, to przeczytaj ją do końca. Być może wtedy dowiesz się, o co prosić Króliczka Wielkanocnego lub ewentualnie za jakiś czas starca w czerwonym dresie, z białą brodą i głupią czapeczką z pomponikiem.


K&L to gra brutalna. I nie mówię tu o gore, bo rozkwaszonych nerek i zdartej skóry tu nie uświadczysz (takie rzeczy to tylko w Manhuncie). Chodzi mi tu o to, że główni (i nie tylko) bohaterowie to łotry jakich mało. Moim zdaniem najbrutalniejsi w historii gier komputerowych. Kane (czyli postać gracza) to były cyngiel, który rzekomo zdradził Siódemkę, agencję zrzeszającą najemników. Był pewien, że jego pobratymcy zginęli w czasie masakry w Wenezueli, w której on również uczestniczył. Zwiał więc z łupem i nie otwierając teczek z forsą, ukrył je w banku. Potem został złapany i oskarżony o morderstwo 25 obywateli wenezuelskich. W czasie przewozu do celi śmierci, Lynch, łyso-długowłosy okularnik, każe mu schylić głowę. Naszych "przyjaciół" odbijają z transportu najemnicy Siódemki. Potem okazuje się, że Bracia (szefowie Siódemki) porwali żonę i córkę Kane'a, których nie widział od czternastu lat, i żądają, aby Kane oddał im pieniądze z Wenezueli. Lynch ma go pilnować. [Uwaga: spoiler. Jeśli nie grałeś, nie czytaj!!!] Później jeden z Siódemki zabija żonę Kane'a, a ten obija go łopatą i zaczyna zbierać ekipę do zemsty [Koniec spoilera]. Jane (córka Kane'a) ucieka z miejsca zdarzenia. Później odbijamy z więzienia dawnych wrogów Siódemki. W trakcie odbijania ich z kicia okazuje się, [znowu spoiler] że Lynch zabił własną żonę w trakcie napadu schizofrenii [end of de łing]. Trochę się rozpisałem, ale więcej o fabule nie napiszę (dlaczego? Dowiesz się na końcu tekstu).


Lokacje, które odwiedzamy w grze są bardzo zróżnicowane. Moje ulubione to klub nocny Yoko (córki bossa Yakuzy, Retomoto), wieża Retomoto i Hawana. Fajność tych mapek nie leży w ich "dizajnie" (choć ten oczywiście trzyma wysoki poziom), ale w możliwości taktycznego wykorzystania terenu. Komendy, które wydajemy naszym podwładnym to: za mną, atakuj cel i utrzymaj pozycję. Pierwszej komendy tłumaczyć nie muszę. Po prostu naciskamy "1" (co ważne, nie na numpadzie!) lub przytrzymujemy, jeśli chcemy wydać ją całej ekipie. Osoby, które będą mogły wykonać tę czynność (a zazwyczaj mogą ją wszyscy), zaczynają podążać za Kane'm. Ta komenda przydaje się zawsze, i konieczne jest częste jej używanie.


Druga komenda to coś a la "Do ataku!". Ponownie decydujemy się komu chcemy nakazać atak, i wduszamy "2". Wtedy osoba wskazana do natarcia zaczyna udawać się w stronę celu jednocześnie strzelając do niego. Tutaj znacznie częściej zdarzają się kłopoty z wykonaniem zadania i często nasz pomagier odmawia ataku. Trzecia komenda jest chyba najważniejsza (przynajmniej na niektórych mapkach). Gdy wciskamy "3", nasz podwładny (lub podwładni, naturalnie) stara się dotrzeć do miejsca wskazanego przez celownik i utrzymać tę pozycję. Ta opcja jest niemal niezbędna, jeśli chcemy w miarę szybko i sprawnie ukończyć poziom "Bojownicy o wolność" (ten w Hawanie) na najtrudniejszym poziome (heh, wyszło masło maślane, ale nie wiem jak prościej to ująć).


Oprawa audio-wideo jest naprawdę re-we-la-cyj-na. Szczególne brawa należą się grafikom odpowiedzialnym za projekty postaci. Tak szczegółowych ludzi nie widziałem chyba do czasu zobaczenia GTAIV. U Kane'a i Lyncha widać każdy włosek na twarzy, szramy, a u naszego alter ego nawet ściętą tęczówkę oka i plaster na złamanym nosie. Inne postacie nie dorównują wyglądem naszym badgajom, ale też trzymają poziom. Ogólnie jeśli chodzi o postaci, przyczepić się można tylko do słabo wyglądających i umiejscowionych ran. Fajnie, że krew leci z miejsca postrzału, ale trochę nieprawdopodobnie wygląda pacyfikacja wroga z dziurami w oczach, łokciach i kolanach. Ponadto lokacje są często ciekawie zaprojektowane, mają wiele miejsc do zdem..., yyy, tzn. do ukrycia się i co najważniejsze wspomniane wcześniej komendy taktyczne niemal zawsze są skorelowane z układem plansz. A, prawie bym zapomniał. Nieco słabo zrealizowano wybuchy, ale to zbytnio nie przeszkadza w gameplayu. Audio to chyba najlepsza strona oprawy. Głosy dobrane są świetnie (szczególnie dobrze oddano charakter Kane'a), Odgłosy broni są soczyste, w miarę poprawne w stosunku do rzeczywistości, ale. Kurde, czemu zawsze jak piszę jakąś recenzję, musi być "ale"... Przytłumione odgłosy granatów. Jak rzucam jajkiem niespodzianką to oczekuje porządnego !!!PIERDUP!!!, które zrzuci mnie z fotela i wybije szyby u sąsiada, a zamiast tego dostaje oczekiwanie na wielkie BUM, po czym słyszę tylko cichutkie PUF! (jak w filmie "Po rozum do mrówek", świetnej komedii 3D, polecam!).


Fajnie zrealizowano też interfejs. Jest on dość "okrągły". Cały czas w lewym dolnym rogu znajduje się radar z zaznaczonymi na nim kompanami i celem misji. Gdy jesteśmy na celowniku snajpera zmienia się on w celownik karabinu tegoż strzelca wyborowego, dzięki czemu możemy np. biegać zygzakiem i unikać w ten sposób postrzału. Natomiast gdy któryś z naszych kumpli będzie bliski rozwiązania ostatecznego, radar pokazuje od góry rannego, informując tym samym gracza o konieczności uzdrowienia swojego kolegi.


Celownik ma tu formę szarej kropki na środku ekranu (co ciekawe, identyczny celownik jest w Total Overdose, również grze spod skrzydeł Eidosu i zarazem [moim zdaniem] jednym z najlepszych sandboxów na PC. Inna sprawa, że tych nie ma zbyt wiele). Gdy włączamy tryb przycelowania, zmienia on się zależnie od rodzaju trzymanej broni. Dla snajperki będzie to lunetka, dla shotguna kółko pokazujące rozrzut a dla reszty broni (włączając RPG-L) różnego rodzaju krzyżyki.
A co z amunicją? W prawym dolnym rogu czasem pojawia się podzielone na pół kółeczko; u góry pokazana jest broń, której aktualnie używamy i ilość pestek. Na dole natomiast pokazany jest rodzaj granatu i ilość (max. 10).


Napisałem już o niemal wszystkim, a nie napisałem zbyt wiele o ogólnym gameplayu. Przez większość czasu gry eksterminujemy wrogów (licznych). Do posyłania ich na drugą stronę twórcy oddali nam kilkanaście rodzajów broni. Ponieważ nie ma ich zbyt wiele, pozwolę sobie wymienić je wszystkie: M4, MP5, G3KA4, P90, strzelba (której nazwy nie znam), glock, rewolwer, granatnik, wyrzutnia RPG, karabin snajperski i M-249 SAW (również w wersji stacjonarnej).


Granatów mamy trzy rodzaje: odłamkowy, dymny i gaz łzawiący. Co ciekawe granaty można odrzucać. Takie patenty były już w kilku grach, m.in. w CoD, ale tam było to nieco uciążliwe, a tu wystarczy podbiec do puszki, nacisnąć "E" i obserwować, jak Kane automatycznie go odrzuca. Aha, jest jeszcze jedna broń. Kane ma założony na dwa palce nożyk, którym równie skutecznie wysyła oponentów do Bozi, co ołowianymi argumentami. Aby go użyć, trzeba podbiec do wroga (co często nie jest wcale takie łatwe, szczególnie na najwyższym poziomie trudności) i nacisnąć "E". Kane zabija wtedy przeciwnika stosownie do sytuacji, np. po zajściu go od tyłu podrzyna gardło, a po podbiegnięciu od przodu, obezwładnia gościa, rzuca przez plecy na glebę i przebija tchawicę lub mostek. Grę ułatwia system krycia się za osłonami. Wystarczy podbiec do jakiejś, a Kane automatycznie się za nią chowa. Można również za osłoną kucnąć i w ten sposób prowadzić ogień. Tu mamy do wyboru dwie opcje: przycelowanie i strzelanie na oślep (dotyczy również granatów). Inni (tzn. nasi kompani, jak i wrogowie) również korzystają z osłon, rzadko nieudolnie.


Na początku opisu gameplaya napisałem, że głównie zwalczamy niemiluchów. Zdarzają się jednak inne zadania, np. skradanie się w dżungli, opuszczanie na linie po wieży, czy ucieczka przed policją po nieudanym włamaniu do banku. Należy również wspomnieć o adrenalinie. Gdy upadamy Kane'm, w tle słychać melodię z menu głównego i rozmowy z poprzednich misji i cut-scenek. Natomiast w multi, gdy upadniemy Lynchem, słychać pozytywkę i krzyk żony. Absolutny majstersztyk!


Jak do tego wszystkiego ma się balans trudności? Na Aspirynie (easy) idzie łatwo, bo wrogowie celnym okiem to się poszczycić nie mogą, a adrenaliny możemy używać dość często. Na Kodeinie (medium) idzie trochę trudniej, natomiast Morfina (hard) to już zabawa dla hardkorowców. Adrenaliny możemy używać raz na ok. 5min czasu rzeczywistego (na oko), nasi są mało wytrzymali, a wrogowie strzelają bardzo celnie. Jednak mimo to nawet na hardzie można przejść gierkę w jeden wieczór, za co ocena nie jest maksymalna.


Recenzowany egzemplarz został spolszczony kinowo, więc w czasie rozmów słyszymy oryginalne głosy i widzimy napisy. Ostro rzuca się tu mięsem. Pierwsza fraza, jaką wypowiada Lynch w Hawanie to (cytuję): "O żesz kur** jego pier*****a mać! Rozerwie mi uszy!" Takich wypowiedzi jest tu masa, co usprawiedliwia ocenę PEGI na 18+. Błędów nie znalazłem, za co gra ma u mnie duży plus (ostatnio spolszczenia są tak słabe, że autentycznie się ucieszyłem, gdy nie dostrzegłem błędów przez całą grę).


Multiplayer jest oczywiście i tutaj, ale ma jeden tryb. Na szczęście świetnie pomyślany i wykonany. Grupa ośmiu graczy próbuje wynieść z banku jak największą kasę. Opór stawiają im kierowani przez AI policjanci. O co chodzi? Ano o to, aby w odpowiednim momencie zerwać sojusz (od czego pochodzi nazwa tego trybu, "Fragille Alliance") i zebrać więcej kasy, która daje miejsce w rankingu. W czym haczyk? Zabity przez nas sojusznik otrzymuje jedno życie jako policjant i może nas zgładzić. Grę można przejść w co-opie, również na jednym komputerze, ale do tego wymagany jest pad od XBoxa 360. Bleh.


Zostało jeszcze tylko podsumowanie. Gra została wydana w kolekcji Super$eller, więc kosztuje 50zł. Za tę cenę otrzymujemy grę, płytę z patchem polonizującym i materiałami dodatkowymi (w tym z genialnym filmikiem "Frajerstwo"), poradnik GRY-Online (pdf) i drukowaną instrukcję. Gra wykorzystuje system Games for Windows LIVE!, co mnie bardzo cieszy (nie wiem, o co chodzi ludziom, przecież to niemal to samo co Steam, tylko ma acziki). No właśnie, achievmenty. Jest ich 44, a większość odnosi się do multi, ale są też singlowe. Miałem napisać na końcu odnośnik do fabuły. Jest ona jak w dobrym filmie, sporo zwrotów akcji itp.; najlepiej smakuje na jedną sesję. Oceńcie więc sami, czy opłaca się grę kupić.


Ocena: 9
Grafika: 8
Dźwięk: 8+
Gameplay: 9
+ Dobra oprawa audio-wideo
+ Znakomity multi
+ Fantastyczna fabuła
+ Arsenał
+ Przystępna zarówno dla żółtodzioba jak i hardcore’owca
+ Efekty, lokacje
+ Opcje taktyczne
- Krótka
- Dźwięki granatów
- Czasami zdarzają się bugi
Dostępne na: PC, X360, PS3
Producent/Wydawca: IO Interactive / Eidos Interactive
Wymagania minimalne:
Intel Pentium 4 2GHz lub AMD Athlon XP 1800+; 1 GB RAM; NVIDIA 6600 128MB, ATI X1300 128MB lub lepsze; 7GB HDD; Windows XP SP2, Vista

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz